My ending should be your beginning.
B.K.S. Iyengar
Do pracy w strukturach Stowarzyszenia przystąpiłam przed czterema laty. Przeglądnąwszy wówczas jego statut i zorientowawszy się w jego organizacyjnych wyzwaniach, zaczęłam wyrażać przekonanie (żartobliwe, niemniej szczere) że korzystniejszą formułą dla funkcjonowania jogicznej społeczności i formą rzeczywiście pomocną w realizacji edukacyjnych i etycznych założeń praktyki w rozumieniu B.K.S. Iyengara byłaby w Polsce… partia polityczna : ) Promująca świadomość, współczucie, wiedzę o potencjale naszego człowieczeństwa, budująca poczucie wspólnoty, urzeczywistniająca równowagę, dobrostan i spokój.
W przeciągu tych czterech lat odkryłam swój talent do mediowania i lobowania, czemu w rozlicznych dyskusjach z Wami i finalnie tym wystąpieniem daję wyraz.
Inspiracją, którą chcę się podzielić jest systemowa rewizja przekazu B.K.S Iyengara, jaką Praśant i Geetaji otworzyli zaproszeniem przedstawicieli krajowych stowarzyszeń i egzaminatorów do Puny w 2015 roku. Zorganizowana minionego grudnia konwencja i obchody setnych urodzin B.K.S. Iyengara są tej rewizji podsumowaniem i jednocześnie otwartym zaproszeniem do praktycznych reform.
O co w ogóle chodzi ze Stowarzyszeniem?
Wydawać by się mogło – nam praktykującym w Polsce – że mamy do czynienia z rozlicznymi i różnymi w swojej naturze problemami,
z którymi nie wiadomo jak się obejść. Większość z nas nie wie czy w ogóle potrzebujemy się nimi obchodzić.
Należą do niech między innymi:
– oczekiwana przez rodzinę Iyengarów reforma metod szkoleniowych;
– niezrozumiała i niekomunikatywna struktura stowarzyszenia, którego cele nie są dla praktykujących jasne;
– niski kapitał zaufania dla systemu egzaminacyjnego i egzaminujących;
– brak zasobów finansowych i ludzkich do podejmowania usprawniających działań;
– budząca niepokój dyskusja o naturze i granicach relacji nauczyciel – uczeń;
Wszystkie te problemy wynikają zdaniem Geety i Praśantaji z braku świadomości. I podają na nie tylko jedno rozwiązanie – szczera, niezależna od okoliczności, pozbawiona chcenia, ćwicząca uważność i wrażliwość praktyka. Niepowodowana lękiem o „ja” i „moje” widzenie, pragnienie czy znaczenie. Ucząca nas postrzegać zarówno w głąb, jak i z dystansu.
Wspólnota – Stowarzyszenie i jego działanie miałoby/mogłoby dawać wyraz praktyce prawdziwie jogicznej – łączącej nas w procesie przemiany. Szczególnie wobec odejścia i ustania wpływu autorytetu Gurujiego i Geetyji.
Taki rodzaj testu.
Mamy szansę dać świadectwo, złożyć podziękowanie naszym nauczycielom i odrobić lekcję jogi na serio. Przyjąć perspektywę, o jaką apelowała Geetaji w ostatnich dniach swojego życia – etycznego działania wynikającego ze studiowania, wglądu i współczucia.
Tak – potrzebujemy rozważyć i uporządkować kwestię szkoleń i systemu certyfikacji i tak – potrzebujemy skuteczniej rozplanować działania w obrębie Stowarzyszenia i tak – potrzebujemy określić jakie zachowania w czasie prowadzenia zajęć jogi uznajemy za niedopuszczalne. Zanim jednak odbędzie się głosowanie i zanim zapadną obowiązujące nas wszystkich decyzje, popatrzmy wgłąb siebie, z wydechem potrzebnym na przestrzeń do refleksji na tym…. czemu to właściwie ma służyć?
Od mojej praktyki do praktyki jogi
Konfrontujemy się wszyscy z rzeczywistą (to jest przeżywaną przez nas wszystkich) ekologiczną, polityczną, psychologiczną i duchową nierównowagą. Nakazującą przyglądać się nierównowadze w nas samych. Skłaniającą nas w życiu do ważenia intencji, strategii radzenia sobie/reagowania, do weryfikowania celów i sposobów ich osiągania. Czy skłania nas to także w praktyce samej do refleksyjnego ważenia naszych oswojonych, automatycznych sposobów zabiegania o tą równowagę… ?
Praktyka duchowa, której celem jest “osobiste” oświecenie, “własna” transcendencja czy “moje” wyzwolenie nie jest odpowiedzią na rzeczywistość nierównowagi – czy to w jej bezpośrednim fizycznym, czy społecznym wymiarze. Przynależymy do obu. Dlaczego nie zapytamy siebie jak i czy w ogóle nasza praktyka spotyka się, komunikuje i oddziałuje na rzeczywistość zastaną? Jak ją zsynchronizować ze światem doświadczanej nierównowagi i działaniem na jego rzecz?
Działanie na rzecz szerzenia świadomości nie może się ograniczać do osobistego postępu w procesie certyfikacji, czy do szukania wolności od osobistych ograniczeń w izolowanym doświadczeniu własnej praktyki asan/pranayam czy medytacji. Działanie w świecie i na rzecz świata – jak mówi o realizacji zasad yam i niyam Geeta Iyengar – nie jest zewnętrznie narzuconym obowiązkiem czy wstępem do właściwej praktyki. Nie jest też wstąpieniem na ścieżkę wyższej świadomości. Jest praktyką duchową samą w sobie, dającą wyraz poznaniu wewnętrznych zależności, wolności dzięki nim i od nich, oraz faktycznemu przebudzeniu.
Psychologiczna zmiana, etyczne działanie i duchowy rozwój są wspólnym owocem jogicznej praktyki. W jej procesie poznajemy jak wszystko ze wszystkim się łączy i jak wszystko, co zachodzi w mikrokosmosie umysłu, daje początek niezliczonym przejawom życia i jak z kolei ich różnorodny kosmos odbija się w umyśle. Praktyka zaczyna się tam, gdzie rodzi się intencja rozumienia, łagodzenia i w końcu zapobieżenia cierpieniu. Kiedy tylko nierównowaga i cierpienie wysuwają się na plan pierwszy, tam praktyka jogi dojrzewa i nabiera znaczenia.
Wydaje się, że gromadzimy się tutaj właśnie w procesie takiego dojrzewania i zdawania sobie sprawy jakim narzędziem wpływu na rzeczywistość faktycznie dysponujemy.
Joga na czasie
Żyjemy w dobie drastycznej dynamiki przemian i niewyobrażalnego dla organizmu tempa życia. Oznacza to, że światopogląd, który zrodził, opisał i rozwinął system praktyki jogicznej oferuje nam niezupełny zestaw prawd o zachowaniach umysłu w doświadczanej przez nas rzeczywistości. Zaczęliśmy praktykować nie w epoce Patańjalego, lecz w kulturze i czasach, na miarę których potrzebujemy jogę wyobrażać i wyrażać. Potrzebujemy umieć odpowiadać na bieżące okoliczności widzeniem i doświadczaniem umocowanym w tradycji żywej
i adaptowalnej do współczesności.
Ujęta przez B.K.S. Iynegara joga taką właśnie ma moc. Życia, adaptacji, przemiany.
Nie chodzi w niej bowiem o system praktyk fizycznych (których porządek pragnęlibyśmy uregulować i oprawić). Mówimy o radykalnej ścieżce, która odżegnuje się od doktrynalnych metafizycznych uzasadnień, orientuje uwagę do wewnątrz na bezpośrednie doświadczenie ciałoumysłu. Obserwując w praktyce zachowania wewnętrznego świata, nieuchronnie otwieramy świadomość na przemijalność życia
i nierozerwalny związek z jego tkanką. Zdajemy sobie sprawą z bycia częścią natury.
Niefortunnie zarazem korzystamy z oferowanego wytrychu rozumienia jogi jako praktyki „wewnętrznej”, który łacnie stosujemy,
gdy z rzeczywistością nie jest nam po drodze i wolimy się za praktyką schować.
Tymczasem praktyka ma za zadanie harmonizować nas dosłownie ze wszystkim i umacniać nas w prawdzie o „niepotrzebowaniu”, „niepożądaniu”, „wystarczalności” i wiedzy, że nic z tego, co umysł nazywa nie jest „moje”, ani nie jest „mną”.
Joga jest synonimem elementarnego dostępu i połączenia z życiem za pośrednictwem obserwowanego oddechu, poruszeń ciała i umysłu. Tym samym stale orientuje i reorientuje nasze widzenie spraw tego świata. Nigdy w jednoczeniu nie ustając.
Głośnym apelem padającym z ust Geety i Praśhanta Iyengarów jest niepozwolenie, aby spuścizna Gurujiego została sprowadzona
do systemu sformalizowanych praktyk, gdzie związek między medytacją, dyscypliną duchową, a działaniem staje się w życiu albo niejednoznaczny, albo zupełnie nieobecny.
Jak zatem mamy sobie przetłumaczyć medytacyjne wyciszenie i wiedzę płynącą z wglądu na świadome działanie? Jak mamy ucieleśniać doświadcznie jogi? W jaki sposób praktyka duchowa może motywować nasze wybory i określać cele? Jak ma przebiegać praktyka koncentracji i studiowanie alignement, wobec dominacji rozproszenia i jawnego misalignement tak wewnątrz, jak na zewnątrz? Jak joga, którą praktykujemy odpowiada na egzystencjalną dezorientację współczesności i nieznane Patańjalemu formy cierpienia?
Taka praktyka, jaka rzeczywistość
Przyjąwszy, że praktyka jest naszym środowiskiem wglądu, związek między nią, duchowym wzrostem i działaniem jakoś się wyraża. Niespecyficznie. Intuicyjnie czujemy co jest właściwsze, prawdziwsze, cenniejsze. I w oparciu o tą intuicję dokonujemy wyborów. Nierzadko jednak pielęgnujemy wyobrażenie (do pewnego stopnia naiwne – może obronne?), że joga oferuje nam kompletny zestaw prawd i kodeks zachowań pomagający na przyjęcie odpowiedniej postawy w jakiejkolwiek sytuacji (postawy stosownie zdystansowanej, niezaangażowanej, bo… w gruncie rzeczy wynikającej z niewiedzy).
Współczesny świat danych i ruchu jest jednak zbyt złożony, zbyt zniuansowany i zbyt dynamiczny. Potrzebujemy na jego miarę studiować drogi i sposoby dojrzewania w praktyce. Bieżący kontekst – osobisty, ekologiczny i społeczny – jest dla naszej praktyki i szukania odpowiedzi na wielkie pytania o sens bezpośrednim wyzwaniem. Nie pozostawia nam wyboru, jak studiować i znajdować się we wzajemnych zależnościach z większą przenikliwością i wiarą, że nasze przebudzenie ma szansę urzeczywistnić się w niespokojnym i potrzebującym świecie. Jak nasza praktyka może ratować pszczoły, zmieniać architekturę miast, politykę państw?
I move my body and I am moving a corner of the world; I sweep the floor with attentiveness and I sweep my mind. Kiedy pojawia się świadomość, mówi Patańjali, różnica między wdechem, a wydechem zanika. Osiadam w zgodnym, harmonijnym ruchu wdechu i wydechu, któremu ulega umysł, aż staję się oddechem – ciałem oddychającym świat, światem oddychającym w ciele… Kto oddycha?
Pytam.
Naszym celem nie jest mistrzowskie opanowanie technik czy umiejętność zapamiętania/przytaczania tego, co zostało zapisane. Jest nim rozwój zdolności do przeniesienia wglądu i wrażliwości wynikających z praktyki do działania w życiu i w świecie. Możem to robić tym lepiej, im skuteczniej zdołamy rozpuszczać nasze nawykowe postrzeganie i reagowanie. Joga staje się, kiedy nasza wewnętrzna praca i staranie znajdują zewnętrzny wyraz.
Zmiana perspektywy
Czasy, w których żyjemy cechuje niepowściągliwość. Nieopatrznie staliśmy się powodem niezmierzonych i nieodwracalnych szkód
w środowisku, którym sami jesteśmy. Aktywiści, nauczyciele, terapeuci, myśliciele, poszukujący, naukowcy badają i rozważają powody,
dla których do tego doszło. Szukają także rozwiązań i odpowiedzi na co teraz.
Tradycje duchowe konfrontują się z kryzysem ekologicznym i cywilizacją niepokoju w nie mniejszym stopniu. Także joga, skoro jej praktyka prowadzi do wolności, radości, spokoju, równowagi i skoro faktycznie rozwija w nas współczucie, musi na wyzwania współczesności
i faktyczne potrzeby nas wszystkich odpowiedzieć.
Co decyduje o moich wyborach? Jak dokonuje się we mnie zmiana perspektywy? Jak postrzegam związek między powściągnięciem/bezpragnieniowością, a działaniem? Jak nie pragnąć w rzeczywistości konsumpcyjnej bez popadania w idealistyczny dogmatyzm? Jaką rolę pełni etyka w mojej wewnętrznej przemianie? Jak przemienia się kultura i dlaczego bieżąca odpowiedź na ekonomiczną niezprawiedliwość, niszczenie środowiska, agresję, nienawiść i wojnę jest tak… bezwładna? Szczególnie, że naszej kreatywności i potencjału do niesienia pomocy sobie nawzajem, w mikro i makro skali, nie brakuje…
Czego zatem brakuje? Wiary? Gdzie nasze duchowe dążenia i przekonania i gdzie nasza praktyka splatają się
z osobistą, społeczną i ekologiczną odpowiedzialnością?
Czy nie żyjemy w najlepszym możliwym czasie i czy nie dysponujemy najlepszym z możliwych narzędzi do zmiany myślenia i czucia? Przecież te właśnie kompetencje, jako praktykujący i jako uczący rozwijamy (?)
———————
Przemiana zaczyna się tam, gdzie zaczynamy kontemplować następstwa swoich działań i studiować mapy, podług których organizujemy swoje doświadczanie świata. Kiedy nabieramy wrażliwości na życie w jego nieskończonych przejawach, włączając w to rzeczywistość ożywioną, która nam towarzyszy, którą siebie karmimy, która daje nam życie i tą nieożywioną, którą tworzymy i która nas otacza
– pasem autostrady : )
Praktyka duchowa, niezależnie od tradycji, uczy nas nastrajania siebie na coś wykraczającego poza bieżące pragnienie/chcenie. Psychologiczna przemiana będąca owocem regularnej i uważnej praktyki jogi pomaga w rozpoznawaniu tego, co przeżywamy
w oparciu o interakcję między zaistniałymi okolicznościami, a momentalną wypadkową oddziaływania nawykowych dla nas energii tj. psychicznych, fizjologicznych, kulturowych i odziedziczonych wzorców, podpowiadających nam z dna świadomości jak na coś spojrzeć,
jak o czymś myśleć i jak postępować.
Zmiany dokonujemy dokładnie za pomocą tego mechanizmu. Dogrzebywania się do dna : ) i z obserwacji następst swoich działań rozpoznajemy swoje odczucia, motywacje, odruchy, czucie życia wewnętrz i swoją zdolność/moc zdystansowania się
i uniezależnienia od działającej samskary.
Rozdział między światem ludzkiego przeżywania, a światem wokół człowieka jest wyłącznie konceptualny. Umocowany jednak na tyle, abyśmy w jego mechanicystycznej perspektywie postrzegali, komunikowali i działali. Nie wierzę, że świat wokół nie jest mną.
W konsekwencji budzę się rano, jak „ja”, pracuję na „swoje” wyżywienie, na „moją” rodzinę, odkładam „swoje” pieniądze do „mojego” banku na „swoją” przyszłość – dorobek „mojego” życia…
Gdyby jednak przyjąć inne założenie? Braku potrzeby myślenia, postrzegania i nazywania transcendencji jako czegoś innego, niż to, z czym tu i teraz jestem w relacji? Zgodnie z którym nasze własne życie jest wyrazem świata i natury, którym całym sobą oddycham i który cały oddycha mną?
Urzeczywistnienie
Glebą naszej praktyki jest rzeczywistość, którą tu i teraz przeżywamy. To ona nas odżywia. Nie jest ani niedostępna, ani nie oczekuje na nas w przyszłości. Etyczne ideały jogi – miłość, współczucie, oddanie, prawda – urzeczywistniają się przez fakt, że żyjemy i poznajemy, tworząc kulturę – intersubiektywnie – w łączności, w wymianie, wspólnie.
Praktykując jogę w kulturze współczesnej jesteśmy konsumentami. Jaźń czy samoświadomość stają się dla nas obiektem konsumpcji – czymś wobec nas zewnętrznym i pożądanym, przy czym skrojonym na miarę potrzeb i wyobrażeń naszego własnego “ja”. Nieświadomi tego procesu uciekamy w doświadczeniu od wszechświata wzajemnych zależności. Tymczasem wyłącznie przez zdanie sobie sprawy, że jaźń czy samoświadomość są immanentną składową życia – na dodatek tymczasową – możemy podejmować się działań niezdeterminowanych wątpliwością, niepokojem czy koniecznością kompensowania poczucia braku.
Na moją i Twoją samoświadomość składa się się wszystko, czego doświadczamy i to właśnie, i tylko to jest fundamentem autentycznego życia charakteryzującego się etyczną odpowiedzialnością, intymnością, znaczeniem i współczuciem.
Działanie ma początek teraz. Każde. Zdając sobie sprawę, że umysł z łatwością zarówno się rozprasza i reaguje powodowany nawykiem, potrzebujemy siebie szkolić w umiejętności podejmowania właściwego tj. nacechowanego obecnością działania. Wysiewać pozytywne ziarna w umyśle i ciele – własnym, społecznym, politycznym.
Nikomu z nas nie jest łatwo się zatrzymać. Częściej zajmujemy się jogą, niż jesteśmy w praktyce. Cierpimy na deficyt uważności niemniej, niż inni uczestnicy tej kultury. Nie jest nam łatwo zwolnić w pędzie i skupić się na czymś, co nie wiąże się z naszymi bieżącymi, osobistymi sprawami (uwzorowanymi na miarę naszych osobistych preferencji ) lub tym, co działa, lecz niezgodnie z naszymi oczekiwaniami.
Funkcjonując bądź w rozproszeniu, bądź w tym, czego nawykowo pragniemy (czy nie pragniemy), albo się izolujemy, albo popadamy
w apatię. Trudno jest nam odnaleźć centrum – czuć łączność ze swoim ciałem i ciałem świata, być wrażliwym na porusznia umysłu swojego
i nieswojego, oraz czujnym w komunikowaniu zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Ulegamy krytycznej samoocenie, poczuciu winy,
albo obwiniamy innych, popadamy w depresję, tracimy siły, co sprawia, że trudniej jest nam wykraczać poza granice własnego przeżywania. Jednak… nie przyjmując z zewnątrz i nie odpowiadając na to, co poza naszym bezpośrednim przeżywaniem tylko wzmacniamy izolujące odczucia.
Zdając sobie sprawę z bycia integralną częścią rzeczywistości, potrzebujemy zawiesić zwyczajową reaktywność i ćwiczyć uważność
(nie z nazwy!), aby otwarcie, elastycznie i twórczo odpowiadać na to, co dzieje się w umyśle, ciele, rodzinie, relacjach, pracy, mieście, kraju i świecie.
Potrzebujemy praktyki na taką miarę. Takiego wyciszenia i takiego współodczuwania, aby nie odpowiadać na istnienie gniewem, rozpaczą, irytacją czy zniechęceniem. Skąd inąd, jak nie z praktyki czerpać możemy moc i gotowość zajmowania się najistotniejszymi kwestiami naszego życia tu i teraz?
Parinamah – wewnętrzna przemiana – prowadzi do przebudzenia/oświecenia tylko o ile jest przemianą kompletną – psychologiczną, etyczną, duchową. Przebudzenia do czucia następst naszych działań, do czucia znaczenia osobistej i społecznej przemiany, do wrażliwości na świat nie „mojego”, która pojawia się tylko wtedy, kiedy udaje się dotrzeć do o wiele głębszego miejsca w nas samych, niż opinie i przekonania.
Żaden wymiar życia nie jest wyłączony z praktyki. Częścią naszej odpowiedzialności jako ludzi jest postępowanie w poszanowaniu dla życia, w sposób nienaruszający równowagi ekologicznej, w sposób dbający o emocje i energie przyczyniające się do harmonijnego funkcjonowania.
Zasady yam – niekrzywdzenie, bycie w prawdzie, w poczuciu wystarczalności, w mądrym wykorzystaniu energii i niezagarnianiu – nie są niczym innym, zdaniem B.K.S. Iyengara, jak kulturą samoświadomości/jaźni.
Zasady niyam – metodą na optymalnie dostrajanie się do rzeczywistości.
Na podstawie wystąpień
Venkat Venkatrama (CEO Deloitte) wraz z komentarzem Prashanta Iyengara
Rajiva Mehrotry (prezentera telewizyjnego, gospodarza programu In Conversation)
Prof. V. B. Athreyi (edukatora, konsultanta ekonomicznego, laureata Distinguished Achievement Award for Political Economy
in the 21st Century by the World Association of Political Economy w roku 2014)
w czasie obchodów setnej rocznicy urodzin Gurujiego, Puna, Grudzień 2018
oraz
Yoga for a world out of balance, Michael Stone, foreword by B.K.S Iyengar.
Brak Komentarzy